niedziela, 23 lutego 2014

Pierwszy rajd w tym roku



     Piękny luty w tym roku. Dostałem przepustkę od żony na wyjazd, więc czym prędzej na koń zasiadłem. Na tegoroczny debiut wybrałem starą, sprawdzoną trasę Kursko - Chycina - j. Cisie. Pogoda wyjątkowo sprzyjała kręceniu. Dodatkowo zażyłem owsiankę, którą z braku czasu kawą zalałem. Lepiej nie robić tego zbyt często, bo kopa daje niesamowitego, a po kopie jest zazwyczaj spadek, zwany przez niektórych energolem ;-). I mnie taki to dopadł, ale to było później, a zanim dopadł, to Chycinę zdobyłem w 1 godzinę i 7 minut, ok 30km :-). Jak na początek sezony całkiem nieźle. Trasa jest niezwykle malownicza, pokręcona i pagórkowata. Wiedzie wzdłuż naturalnej rynny w której znajdują się jeziora Kurskie, Długie, Chycina i Cisie.





Piękny zawijas 


Niektórzy to mają dobrze


Wiejska sielanka


Wlazłem tam trochę niezbyt legalnie ;-)


Kościół w Chycinie góruje nad wsią i jest widoczny z daleka. Patrząc na niego, zawsze zastanawiam się, dlaczego już takich się nie buduje? Współczesny kicz, mino przepychu, przeraża. Piękno tkwi w prostocie.


A do świątyni wspinać się trza


Tu skończył się asfalt, na kilka kilometrów

  
Jako że skrótem pojechawszy w straszne krzaki się wrąbałem. Całe szczęście, że niebawem  zobaczyłem cel swojej wyprawy


Jezioro Cisie


 Plaża i pomost były całe dla mnie


Lód jeszcze trzyma, lecz już nie długo. 


Poza sezonem, zaplątują się tu tylko zbłąkani podróżnicy lub odludki. Cisza, śpiew żurawia i beztroskie żerowanie łabędzia, przeniosły mnie w ten fantastyczny stan zawieszenia w czasoprzestrzeni. Z powodu tego zawieszenia o godzinę za późno z przepustki zjechałem :-(((
 ale co tam...pięknie


 Niezwykle czysta woda kusi, a że miałem "przypadkiem" kąpielówki ...


Endorfiny, dużo ich było ;-)


Takim widokiem żegnała Chycina. Po tym były kryzysy, doły i inne energole. Bez znaczenia, wrócę tu gdy się zazieleni.

wtorek, 11 lutego 2014

Słowiński Park Narodowy

Wyjazd do Łeby zaplanowaliśmy na ferie. Latem byliśmy tam przez chwilę i mrowie ludzi przytłaczało. Mimo to Słowiński PN zachęcał do dłuższego zwiedzania. Pogodę mieliśmy piękną, jedynym mankamentem była droga którą musieliśmy przejechać - 420km dla kierowcy amatora ;-) to męka straszliwa. Po tym wyjeździe do listy muszę dopisać jeszcze jedno "moje miejsce". Zdecydowanie najpiękniejszy kawałek wybrzeża na jakim miałem przyjemność być. Mimo, że zdjęcia nie oddają wszystkich uroków SPN są miłą formą zapisu pięknie spędzonego czasu. 



Piasek wędruje i pochłania wszystko


Po niedawnej nawałnicy i sztormie wiele drzew ucierpiało


Pożar?


Wędrowcy na kamiennej plaży


 Wydma Łącka


Bieg w dziewiczym terenie


Żarłoczne wydmy


Złowieszczo niczym w Mordorze


 Mimo aury, kąpiel musiała być, nie co dzień jest się na Bałtykiem



Szlak na wydmę Łącką


Starałem się biegać codziennie. Z uwagi na ciężki teren nie były to wielkie odległości, ale doskonale ładowały akumulatory.
  

 Tu też wiatr pokazał swoją moc


Na piasku nic się nie ukryje, widziałem wiele śladów lisów, saren i dzików


Widok z wydmy Łąckiej na jezioro Łebsko


 Zdobyłem


Piękny rysunek wiatru niczym fale morza


Linia brzegowa jeziora Łebsko. 8 km szerokości i 16 km długości robi wrażenie i plasuje je na 3 miejscu w Polsce pod względem wielkości


Niestety nie zabrałem na wycieczkę siekiery i nie było kąpieli :-(


Gdzieś po drodze na Hel jezioro Żarnowieckie


 Częściowo zamarznięty Bałtyk


 Plaża w Helu, woda Bałtyku krystalicznie czysta

  
Biegaliśmy z Filem codziennie

  
Zatoka Pucka, ładnie ale jak dla mnie cały półwysep Helski jest za bardzo zurbanizowany. Latem zwiewał bym gdzie pieprz rośnie


Co innego tu

  
W przypływie endorfin. Pożegnalny bieg w okolicy Rąbki. Boże jak tu pięknie, szkoda że to już ostatni dzień


Smołdziński Las. kierując się na wydmę Czołpińską
 wchodzi się w ten magiczny las


Nawet jednego dźwięku wydanego przez człowieka. Nic nie mąci ciszy. Czas przestaje istnieć


Ostatni dzień podarował nam niczym niezmącony błękit nieba


Ekipa w pełnym składzie


 Do wybrzeża z parkingu wiedzie taka oto piękna ścieżka


 Leniwie parliśmy przez wydmy 







Czołpińska na wyciągnięcie nogi


Dzielny wędrowiec. Mimo urazu stopy, 
moja kochana żona sprawiła się na medal


 Nadbrzeżny pas sosen jest pod ścisłą ochroną




 Cel osiągnięty


Ten obrazek nieodparcie przypomina mi zdjęcia robione nad Bajkałem w Zatoce Piaszczystej. Może kiedyś sprawdzę czy tak jest faktycznie i odwiedzę plaże  Świętego Morza Syberii, może...


 Ta ostatnia kąpiel smakowała wyjątkowo. Była jak deser po doskonałym posiłku. Czy ktoś da wiarę, że to początek lutego?


 Po pływanku obowiązkowy bieg. Mógłbym tak godzinami


 Kamienna armia


 A żołnierze na baczność


 Zostawiliśmy wizytówką z Filipkiem. Mały szkrab dzielnie się spisywał mimo zmęczenia :-)


Od dziś to moja prywatna biała plaża


Nieśmiałe baranki nie zmąciły pięknego nieba


 I drzewo wybielało ;-)

  
Na pamiątkę kapitalnie spędzonego czasu

  
Choć trzeszczał to wytrzymało


Nie pozostało nic więcej tylko wracać, serce zostało by jeszcze ale rozsądek wiedział, że długa droga do domu. Nie wszystkie odwiedzone miejsca udało mi się pokazać. Wspomnieć muszę Fokarium na Helu, Muzeum Przyrodnicze w Smołdzinie, wieś Smołdziński Las. Był to jeden z najbardziej udanych wyjazdów turystycznych. Za towarzystwo dziękuję żonie Ilonce, synkowi Filipkowi i siostrze Basi. Miłośnicy przyrody i  spokoju  polecam Słowiński Park Narodowy jako miejsce wyjątkowe i unikatowe.